KUPNO ZASTAVY 750

Jakie kryteria należałoby rozważyć przed kupnem 750-tki???

 

Ktoś pomyśli ze to głupie pytanie. Biorąc jednak pod uwagę fakt ze najstarsze egzemplarze maja 50 lat, okazuje się że  jest to bardzo słuszne pytanie. Przez to ze są to już weterani szos ich stan może być różny. Począwszy od autek w stanie bardzo dobrym, przez średnie egzemplarze, kończąc na kompletnej ruinie nadającej się tylko na dawcę części. Najpierw trzeba zapoznać się z egzemplarzem, którym jesteśmy zainteresowani a potem ocenić jego stan techniczny i określić, do której z wyżej wymienionych grup można zaliczyć nasz egzemplarz. Co wbrew pozorom nie jest takie proste. Potem należy sobie zadać pytanie: Czy mam czas, pieniądze i możliwości odbudować auto w miarę zgodnie z oryginałem??? Jeśli chcesz zrobić z auta „kundla” , przeszczepiając mu części mechaniczne i blacharskie z innych modeli to daj sobie spokój z tym. Szkoda samochodu. (widywałem już auta z przeszczepionymi nadkolami, pasem przednim, progami, lampami, i całym wnętrzem z malucha) Może ktoś inny zrobi z niego piękne autko zachowane w miarę w oryginale. Mając już upatrzony egzemplarz zabieramy się za oględziny.  750-ki (600-ki) mają kilka słabych punktów, od których należałoby zacząć. Chodzi tu głownie blacharkę. Z silnikiem zazwyczaj nie ma tyle kłopotów, nawet jeśli cos ulęgło uszkodzeniu do da się to zastąpić odpowiednim zamiennikiem lub dorobić odpowiedni element. Najgorzej jest z blachami, z uwagi na to ze nie stosowano wtedy technologii cynkowania blach (elementy, na które należy zwrócić uwagę na zdjęciach oznaczyłem czerwonymi okręgami).

 

 

Uwagę należy zwrócić na progi. Nie należy się tu sugerować tym ze na zewnątrz nie widać rdzy. Auto jest najczęściej już po którejś z rzędu naprawie blacharskiej. Jeżeli progi nie zostały odpowiednio zabezpieczone od wewnątrz to na pewno zaczną korodować, a dziury na wylot są już tylko kwestią czasu. Należy 300 gramowy młotek owinąć w tkaninę (tkanina zapobiega porysowaniu lakieru) i ostukać z  wyczuciem całą długość progów od wewnątrz jak i od zewnątrz.

 

 

Jeśli progi są skorodowane to młotek wejdzie do środka, jeśli nie to znaczy ze progi są zdrowe. Kolejna czynnością jest sprawdzenie stanu podług i belek. Tutaj również nie należy się sugerować grubą warstwą konserwacji. Pod nią może znajdować się już tylko sama rdza ( z takimi przypadkami tez się już spotkałem) . Tutaj również należy się posłużyć wcześniej wspomnianym młotkiem. Procedura wygląda tu tak samo jak dla progów. Szczególna uwagę należy zwrócić na mocowania elementów zawieszenia (wahaczy). Trzeba sprawdzić czy tylna belka nie jest przegnita w miejscu mocowania łap wahaczy. Po oględzinach nadwozia należy sprawdzić stan elementów jezdnych. Je również sprawdzamy pod kątem korozji. Zaczynamy od tylnych wahaczy. Bardzo często korodują one w okolicach silenbloków. Jest to bardzo niebezpieczne, ponieważ może doprowadzić do urwania się wahacza. Tutaj należy się posłużyć solidnym ale cienkim śrubokrętem próbując wbić go w okolice silenbloka. Tu również nie należy się sugerować grubą warstwa konserwacji.  

 

 

 

Za oczywiste uznaje pomijanie tej operacji przy wahaczu, który już na pierwszy rzut oka ujawnia korozje wżerową w postaci ogromnej dziury... Przy przednich wahaczach trzeba powtórzyć wyżej wymienioną operacje. Dodatkowo należy sprawdzić stan blachy dookoła śrub mocujących wahacze. Jeżeli te oględziny autko przeszło pomyślnie to w trakcie próby holowania lub jazdy możemy być pewnie ze auto nie załamie się w pół  i nie pourywają się wahacze. W następnej kolejności warto sprawdzić doły drzwi. Często w trakcie konserwacji zalaniu ulegają odprowadzenia wody. Powoduje to potem zbieranie się wody spływającej z szyb w drzwiach i korozje od wewnątrz. Tutaj również należy zastosować drastyczna metodę młotka. Jeżeli idzie o nadkola i pas przedni to zazwyczaj da się określić ich stan gołym okiem.

 

  

 

Jeżeli auto zostało mocno wyszpachlowane można to sprawdzić ostukując karoserie i wsłuchując się w dźwięk jaki daje miejsce na 100% nie szpachlowane i miejsce przez nas badane. Czasami widać to gołym okiem kiedy na karoserii pojawiają się pęknięcia z rdzawymi naciekami. Po ocenie stanu karoserii możemy już stwierdzić czy auto nadaje się do remontu czy na „dawce”.”.   Kolejnym elementem wymagającym sprawdzenia są hamulce. Zaczynamy od hamulca nożnego bo w większości przypadków nie ma co liczyć na hamulec ręczny. Należy pamiętać ze 750-ki maja jedno obwodowy układ hamulcowy. Jeżeli pedał przy próbie naciśnięcia wpada od razu w podłogę, reszta oględzin układu hamulcowego nie ma sensu, bo układ wymaga gruntownej naprawy. W innym przypadku można sprawdzić ich działanie próbując przepchnąć auto na hamulcu. W końcu serce samochodu czyli silnik .Jeżeli auto jest jeżdżące silnik oceniamy najpierw wizualnie czy nie ma wycieków w miejscach uszczelek. Po uruchomieniu silnika sprawdzamy czy dymi i nasłuchujemy jego pracy. Interesuje nas to czy podczas pracy nie wydobywające się metaliczne stuki z silnika. Może to świadczyć o zużyciu panewek, lub układu rozrządu ( rozciągnięty łańcuszek, nieprawidłowa regulacja zaworów, uszkodzona głowica).  Sprawdzamy stan skrzyni biegów. Na początek wizualnie czy nie ma wycieków. Jeśli cieknie po pół osiach nie ma się co tym przejmować to usterka bardzo prosta do usunięcia. Ten typ uszczelnienia ma to do siebie ze będzie puszczał po pół osiach. Gorzej jeżeli obudowa skrzyni jest pęknięte ( wtedy pozostaje tylko spawanie w argonie metoda TIG lub wymiana).  Jeżeli autko jeździ sprawdzamy czy skrzynia nie wydaje nadmiernego hałasu w trakcie pracy. Sprawdzamy to w trakcie jazdy rozpędzając się powoli na każdym biegu. Sprawdzamy przy tym poziom hałasu na poszczególnych biegach o raz to czy biegi wchodzą z łatwością i nie wyskakują w trakcie jazdy. W Zastavie 750 skrzynia biegów zblokowana jest z przekładnia główną. Hałas w trakcie jazdy może pochodzić tu także z luzu powstałego miedzy wałkiem atakującym a kołem talerzowym przekładni głównej. Aby dokładnie ocenić stan skrzyni trzeba ją wtedy rozmontować na podzespoły i dokonać weryfikacji zużycia poszczególnych elementów. Choinka w miejscu koła zębatego pierwszego biegu na pewno będzie miała nadcięte zęby. Spowodowane jest to brakiem synchronizatora pierwszego biegu. Jeśli zużycie zębów jest nieznaczne nadaje się ona do dalszej eksploatacji.

 

 Najlepiej jest tu skorzystać z książki Pana Zdzisława Gęsiarza „Naprawa samochodów Fiat 500, 500D, 600, 600D, 850, Zastava 750, 850”. Opisane są w niej sposoby oceny zużycia i napraw skrzyni biegów. Instalację elektryczną pomijam tutaj. Z tego powodu ze nie stanowi ona żadnego nadzwyczajnego rozwiania technologicznego. Wspomnę tylko o nietypowym kształcie końcówek kabli. Ja dostałem je jednak bez problemu w sklepie (identyczne były również stosowane w instalacji elektrycznej Fiata 500).Kupując Zastavę należy głównie zwrócić uwagę na blachy.

 Ponieważ elementy blacharskie są trudnodostępne. A jeżeli się już pojawiają na np. aukcjach internetowych ich ceny są wysokie. Dlatego wiąże się to z koniecznością dorabiania reperaturek błotników, nadkoli i progów (te elementy najczęściej korodują). Z panelami podłogowymi jest już dużo łatwiej. Można zaadoptować panele z F126p. Z silnikiem i hamulcami (nie licząc pompy hamulcowej) jest dużo prościej. Można zastosować zamienniki z innych modeli fiata. Nie ma żadnego problemu z dokupieniem cylinderków hamulcowych lub przewodów. Naprawdę warto poświęcić trochę czasu i pieniędzy na to żeby odbudować auto w miarę zgodnie z oryginałem. Nie musi być ono w pełni zbudowane na oryginalnych częściach. Wystarczy zachowanie oryginalnej bryły karoserii. Jednak nie powinniśmy robić z niego „kundla” przeszczepiając mu elementy blacharskie typu nadkola, pas przedni i progi z innych aut. Auto traci nie tylko na wyglądzie, ale zabieramy mu również jego „duszę”. Cały urok tkwi właśnie w tych szczegółach typu chromowane zderzaki z kłami, delikatne przełączniki z chromowanych rurek pod kierownica, aluminiowe wąsy na pasie przednim, nietypowy kształt klamek drzwiowych. Sam z bólem serca rozebrałem jedną 750-ke.Była zbyt skorodowana żeby ja odratować. Jednak dzięki częściom z niej odzyskanym udało się przedłużyć „życie” mojemu autku. Ktoś może stwierdzić że rozbieranie auta na części to barbarzyństwo, jednak niektóre egzemplarze są zbyt zniszczone i nie nadają się do odbudowy, a dzięki częściom z nich można uratować inne samochody w dużo lepszym stanie.

 

   

 Moja Zastava 750 w trakcie odbudowy...

  ... i po odbudowie (brakuje jeszcze tapicerek we wnętrzu)

 

Trzeba jednak pamiętać, że są to już pojazdy „zabytkowe” bo każdy z egzemplarzy jest starszy niż 25 lat. Jest ich coraz mniej. Powinniśmy więc starać się jak najmniej egzemplarzy przeznaczyć na dawców, jednak robiąc to w ramach zdrowego rozsądku. Często jednak trafiają się sytuacje ze auta w nienajgorszym stanie trafiają na złomowiska, gdzie potem kończą jako złom do przetopu... Marnuje się wtedy nie tylko całe auto w przypadku nienajgorszego stanu karoseryjnego. Zniszczeniu ulega również mnóstwo elementów, które mógłby posłużyć do odbudowy innej Zastavy. Swoje auto „uratowałem” ze złomowiska. Poświeciłem mnóstwo czasu i trochę pieniędzy na odbudowe. Dużą satysfakcje daje widok tego jak z paskudnej larwy auto przeradza się w pięknego motyla. Im więcej ludzi zdecyduje się na odratowanie niszczejącego samochodu, tym więcej egzemplarzy jeżdżących po drogach będzie cieszyć swoim widokiem nasze oczy. Naprawdę warto odbudowywać takie auta, bo koszt odbudowy jest dużo niższy w porównaniu z innymi markami. Zastavy 750 są dużo bardziej unikatowymi autami niż np. VW Garbus ( jest ich na drogach mnóstwo), przez co duża bardzie zwracając uwagę przechodniów sowim widokiem budząc ich nie odparte zainteresowania i uśmiech na twarzach. W czasach PRL-u były to dość popularne auta. Szkoda jednak, że tak mało egzemplarzy przetrwało do dnia dzisiejszego w Polsce.

 

Grzegorz Gardynik

Październik 2005


Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie materiałów znajdujących się w tym serwisie bez zgody autora jest zabronione.

Serwis najlepiej oglądać przy użyciu przeglądarki Internet Explorer 6.0 lub lepszej.

Serwis istnieje od 15 września 2000 roku.

Korzystamy ze standardu ISO-8859-2.